Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   272   —

Maryna.  Co raczy zrobić dla mnie uprzejmego, przyjmę z wdzięcznością.
Lizymach.  Czy skończyłaś?
Rajfurka.  Jaśnie panie, jeszcze nie stąpa regularnie; musi sobie wasza dostojność zadać trochę kłopotu, żeby ją do swojej ręki utresować. Idźmy teraz; zostawmy ją z jego dostojnością sam na sam.

(Wychodzą: Rajfur, Rajfurka i Rygiel).

Lizymach.  Idź sobie swoją drogą. — A teraz moja pięknoszko, jak długo siedzisz na twojem rzemiośle?
Maryna.  Na jakiem rzemiośle, panie?
Lizymach.  Którego nie mogę nazwać bez obrazy.
Maryna.  Moje rzemiosło nie może mnie obrażać; nazwij je, proszę.
Lizymach.  Jak długo praktykujesz twoje rzemiosło?
Maryna.  Od najdawniejszych czasów, które zapamiętam.
Lizymach.  Już tak młodo się do niego wzięłaś? Więc byłaś już figlarką w piątym albo siódmym roku życia?
Maryna.  Wcześniej nawet, panie, jeśli jestem nią dzisiaj.
Lizymach.  Dom jednak, w którym mieszkasz, głosi, że jesteś na sprzedaż.
Maryna.  A ty, panie, wiedząc, że to jest dom tego rodzaju, przychodzisz do niego? Słyszałam, że jesteś człowiekiem honorowym, a gubernatorem tego kraju.
Lizymach.  Jakto? Więc twój pryncypał powiedział ci, kto ja jestem?
Maryna.  Kto jest moim pryncypałem?
Lizymach.  Naturalnie, twoja zieleniarka, która sieje ziarno i sadzi korzenie bezwstydu i niegodziwości. O, zasłyszałaś coś o mojej potędze i stroisz teraz miny, żebym się natrętniej umizgał. Ale zaręczam ci, moja pięknoszko, że moja dostojność albo cię nie będzie wcale widziała, albo tylko przyjacielskiem będzie cię widziała okiem. A teraz poprowadź mnie do jakiego osobnego pokoju; tylko żwawo.

Maryna.  Jeśliś się rodził w honorach, dziś pokaż;
Jeśli zasługi twe niemi odziano,
Nie rób kłamcami tych, co osądzili,