Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tersytes.  Co przynoszę? Ty obrazku tego, czem być się zdajesz, a bożyszcze głupcochwalców, list ci przynoszę.
Achilles.  Skąd, ułomku?
Tersytes.  Pełny półmisku błazeństwa, z Troi.
Patroklus.  Kto został w namiocie?
Tersytes.  Chirurga futerał albo chorego rana.
Patroklus.  Doskonale, mości Przeciwnicki, ale na co wszystkie te koncepta?
Tersytes.  Milcz, proszę cię, chłopcze, na nic ci się nie przyda twoja gadanina. Ludzie biorą cię za męskie pacholę Achillesa,
Patroklus.  Męskie pachole, hultaju? Jak to rozumiesz?
Tersytes.  Rozumiem jego męską ladaszczycę. Bodaj też wszystkie zgniłe choroby południa, kurcze żołądka, ruptury, katary, ciężar kamienia w krzyżach, letargi, zimne paraliże, śluzotoki oczu, gnicie wątroby, charkotanie płuc, ciekące wrzody, scyatyki, wapnienie dłoni, nieuleczone łamanie kości i wieczne dziedzictwo parchów, bodaj wszystkie te choroby były twoją zapłatą za wszystkie twoje wszeteczeństwa.
Patroklus.  Przeklęte pudło zazdrości, co znaczą twoje przekleństwa?
Tersytes.  Czy cię przeklinam?
Patroklus.  Nie, ty beczko dziurawa, ty niezdarny psie, bękarcie, nie.
Tersytes.  Nie? Czemu więc tak się oburzasz? ty wątły motku surowego jedwabiu, ty gałganku zielonego floransu dla chorych oczu, ty kutasie sakiewki marnotrawnika, ty? Ach, jak ten nasz świat biedny dręczą te wodne muchy, te wymoczki natury!
Patroklus.  Precz stąd, żółci!
Tersytes.  Wróble jaje!
Achilles.  Drogi Patroklu, konieczność mnie zmusza
Wyrzec się myśli jutrzejszego boju.
List ten pisała królowa Hekuba
I piękna moja kochanka, jej córka;
Obie wzywają czułem napomnieniem,
Abym przysiędze danej wierny został.
Nie chcę jej złamać; niech przepadnie Grecya,