Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rozbrojonego zobaczyć Hektora.
Hektor.  Idź, Eneaszu, przywołaj Troila,
A czekającym na mnie Trojańczykom
O tem uprzejmem donieś zaproszeniu,
Powiedz, niech wrócą. — Daj rękę, bratanku,
Do uczty waszej przy tobie zasiędę,
Waszym rycerzom przypatrzę się z bliska.
Ajax.  Zbliża się do nas wielki Agamemnon.
Hektor.  Daj mi nazwiska waszych dostojników;
Lecz Achillesa oko me ciekawe
Bez słów rozpozna przez groźną postawę.
Agamemn.  Przyjmij, rycerzu, takie pozdrowienie,
Jakie dać zdolny człowiek, który pragnie
Takiego wroga pozbyć się na zawsze.
Lecz nie, to żadne nie jest pozdrowienie;
Więc powiem jaśniej: niech przeszłość i przyszłość
Znikną na chwilę w prochu zapomnienia.
Tu teraz tylko serdeczność i wiara,
Wolne od wszelkiej chytrości podstępów,
Z boską prawością, z głębi mego serca,
Wielki Hektorze, witaj nam! powtarza.
Hektor.  Potężny królu, przyjmij moje dzięki!
Agamemn.  (do Troila). I ciebie także witam, dzielny książę.
Menelaus.  Królewskim brata pozdrowieniom wtórzę:
Paro walecznych braci, witaj u nas!
Hektor.  Za pozdrowienie komu mam dziękować?
Eneasz.  Menelajowi szlachetnemu.
Hektor.  Królu,
Dzięki! na Marsa rękawicę, dzięki!
Niech cię nie dziwi przysięga niezwykła.
Quondam twa żona dziś jeszcze przysięga
Na rękawiczkę Wenery, a zawsze
Zdrowa i piękna; lecz mi nie kazała
Pamięci twojej polecić się, królu.
Menelaus.  Nie mów mi o niej; śmiertelny to przedmiot.
Hektor.  O przebacz, jeślim niechcący obraził.
Nestor.  Częstom cię widział, Trojańczyku dzielny,
Spełniającego przeznaczeń wyroki,