Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pandarus.  Od szabli! od czego zechcesz, to wszystko jedno dla niego. Choćby sam dyabeł wsiadł na niego, to mu rzecz obojętna. Na bożą źrenicę, na taki widok miło mi się robi na sercu. — Tam idzie Parys, tam idzie Parys, tam idzie Parys! Patrz tam, synowico. Czy nie piękny i to wojownik? jak ci się zdaje? Wspaniałe widowisko! Któż to powiedział, że wraca ranny do domu? Nie ranny; wielkie szczęście! uraduje się serce Heleny. Jakbym pragnął zobaczyć teraz Troila! Niebawem zobaczysz Troila. (Przechodzi Helenus).
Kressyda.  A to kto?
Pandarus.  To jest Helenus. Nie pojmuję, co się zrobiło z Troilem. To jest Helenus.
Kressyda.  Czy może Helenus walczyć, stryju?
Pandarus.  Helenus? — Nie — tak — może walczyć niezgorzej. Nie pojmuję, gdzie się obraca Troilus. Cicho! Czy nie słyszysz, jak lud wykrzykuje: Troilus! Helenus jest kapłanem. (Przechodzi Troilus).
Kressyda.  Cóż to za chłystek się zbliża?
Pandarus.  Gdzie? tam? To Deifobus. A to jest Troilus; to mi człowiek, synowico. Hm, dzielny Troilus! Książę rycerzy!
Kressyda.  Cicho! wstydź się, cicho!
Pandarus.  Uważaj go, przyjrzyj mu się. O, waleczny Troilus! Otwórz tylko oczy, synowico. Patrz, jak miecz jego zakrwawiony, a hełm jego straszniej posiekany od przyłbicy Hektora. A co za spojrzenie! co za chód! Cudowny młodzieniec! A jeszcze dwadzieścia trzy nie skończył! Bóg z tobą, Troilu, Bóg z tobą! Gdybym miał siostrę Gracyę, lub córkę Boginię, dałbym mu do wyboru. Cudowny człowiek! — Parys? Parys przy nim błoto, i zaręczam, że Helena pomieniałaby się chętnie i dorzuciłaby w dodatku garść złota.

(Przechodzi wojsko).

Kressyda.  Nadchodzi więcej!
Pandarus.  Osły, błazny, głupcy! Słoma i otręby, słoma i otręby! Rosół po obiedzie. Chciałbym żyć i umierać, patrząc na Troila. Nie poglądaj dłużej! nie poglądaj dłu-