Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z nich użytku; albo krótkowidzący Argus: ócz bez liku, a ślepy.
Kressyda.  Ale jakże ten człowiek, który we mnie uśmiech tylko budzi, mógł rozgniewać Hektora?
Alexander.  Powiadają, że wczoraj zwiódł bój z Hektorem i powalił go o ziemię. Upokorzenie i wstyd odtąd ani jeść ani spać Hektorowi nie pozwoliły.

(Wchodzi Pandarus).

Kressyda.  Kto się tu zbliża?
Alexander.  Stryj twój, pani, Pandarus.
Kressyda.  Hektor, mąż to waleczny.
Alexander.  Ile nim być można na tej ziemi.
Pandarus.  O czem tu mowa? o czem tu mowa?
Kressyda.  Dzień dobry, stryju.
Pandarus.  Dzień dobry, Kressydo; o czemże to rozmawiacie? dzień dobry, Alexandrze. Jakże zdrowie, synowico? Kiedy byłaś w Ilium?[1]
Kressyda.  Dziś rano, stryju.
Pandarus.  O czemże rozmawialiście, gdy nadszedłem? Czy Hektor był zbrojny i już wybiegł, nim przyszłaś do Ilium? Helena jeszcze nie wstała, czy nieprawda?
Kressyda.  Hektor już wyszedł, a Helena jeszcze nie wstała.
Pandarus.  Tak myślałem. Hektor nie zaspał dzisiaj.
Kressyda.  O tem właśnie mówiliśmy i o jego gniewie.
Pandarus.  Czy był w gniewie?
Kressyda.  Przynajmniej, jak on powiada.
Pandarus.  Prawda, był w gniewie, wiem nawet dlaczego. Będzie on tam kosił w około siebie, mogę im to przepowiedzieć; a jest tam i Troilus, który nie bardzo daleko z tyłu za nim zostanie; niechże się strzegą Troila, i to im mogę zalecić.
Kressyda.  Co? czy i on także w gniewie?
Pandarus.  Kto? Troilus? Troilus z nich dwóch waleczniejszy.
Kressyda.  O, Jowiszu! niema porównania.

Pandarus.  Co? niema porównania pomiędzy Troilem a Hekto-

  1. Pałac Pryama.