Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   50   —

Odsłonić piersi, i za moje rany
O kreski błagać; uwolńcie mnie, proszę,
Od tego kroku.
Sycyn.  Lud ma prawo głosu
I nie odstąpi od tych formalności
Ani na jotę.
Menen.  Usuń te trudności
I do zwyczaju racz się zastosować,
Otrzymaj godność, tak jak poprzednicy,
Wedle form zwykłych.
Koryolan.  Grając taką rolę,
Wstydzić się będę. Nie byłożby lepiej
Prawo to odjąć ludowi?
Brutus.  Czy słyszysz?
Koryolan.  Chełpić się przed nim: to i to zrobiłem,
Zgojone rany, które kryć należy,
Odsłaniać wszystkim, jakgdybym je odniósł
W nadziei, że mi kreskami zapłacą!
Menen.  Nie zważaj na to. Teraz, wy trybuni,
Wolę senatu poprzyjcie u ludu.
A więc nowemu Rzymu konsulowi
Radość i chwała! wykrzyknijmy społem.
Senatorowie.  Radość i chwała Koryolanowi!

(Odgłos trąb i bębnów. Wychodzą Senatorowie).

Brutus.  Widzisz, jak z ludem obchodzić się myśli.
Sycyn.  Bodaj lud jego przeniknął zamiary!
Będzie lud prosił, jakgdyby żałował,
Że o co prosi dać jest w mocy ludu.
Brutus.  A teraz idźmy z tego, co tu zaszło,
Zdać mu rachunek; czeka nas na rynku. (Wychodzą).


SCENA III.
Rzym. Forum.
(Wchodzi kilku Obywateli).

1 Obyw.  Słowem, jeśli nas o głosy będzie prosił, nie powinniśmy mu ich odmówić,
2 Obyw.  Możemy jednak, jeśli taka nasza wola.