Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   153   —

Kleopatra.  Patrz, Charmian, co za błoga równowaga!
O, pomyśl tylko, Charmian, co za człowiek,
On nie był smutny, bo chciał dać pogodę
Tym, którzy twarze na wzór jego stroją;
Nie był wesoły, jakby chciał im mówić,
Że myśli jego tam, gdzie jego radość, —
W Egipcie były; on był między dwoma:
Boski nastroju! Bądź wesół lub smutny,
Bo równie smutku zbytek jak wesela
Lepiej niż innym będzie ci do twarzy.
Czyś spotkał moich wysłańców wśród drogi?
Alexas.  Jakich dwudziestu; skąd taka obfitość?
Dziecię zrodzone w dniu, w którym zapomnę
Nowego posła do niego wyprawić,
Żebrakiem umrze. Charmian, daj mi pióro!
Witaj, Alexas! — O powiedz mi, Charmian,
Czy tak namiętnie kochałam Cezara?
Charmian.  O, dzielny Cezar!
Kleopatra.  Niechże cię udusi
Imię to, gdy je powtórnie wymówisz,
Wykrzyknij raczej: o, dzielny Antoniusz!
Charmian.  O, dzielny Cezar!
Kleopatra.  Zakrwawię ci zęby,
Jeśli się jeszcze odważysz porównać
Mojego męża mężów z twym Cezarem.
Charmian.  Ja jednak, pani, tylko pieśń twą nucę.
Kleopatra.  Mych lat młodzieńczych, gdy sąd mój nie dojrzał,
Zimna krew wtedy ciekła w moich żyłach,
Gdy mogłam mówić, co wtedy mówiłam!
Lecz idźmy! Przynieś mi pióro i papier:
Codzień odbierze nowe pozdrowienie,
Choćby mi przyszło Egipt mój wyludnić.

(Wychodzą).