Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   149   —

Gdyby wczas tylko rozkoszom poświęcał,
Byłoby łatwo za całą mu karę
Zostawić przesyt i łamanie kości;
Ale być głuchym, gdy bęben i trąba,
Kiedy go wielkie wspólne sprawy nasze
Dziś od niewczesnych odwołują zabaw,
Czas już go skarcić, jak to krnąbrne chłopię,
Co wyćwiczone, dojrzałe nauką,
Poświęca mądrość obecnej rozkoszy
I bunt podnosi przeciw rozumowi.

(Wchodzi Posłaniec).

Lepidus.  Wieść jakaś nowa.
Posłaniec.  Twój rozkaz spełniony,
I co godzina usłyszysz, Cezarze,
Świeżą wiadomość o wielkich wypadkach.
Pompejusz urósł w potęgę na morzu;
Wszyscy, co drżeli tylko przed Cezarem,
Zdają się teraz kochać Pompejusza;
Tłumy niechętnych w portach się gromadzą,
A głos ogólny powtarza, że ciężko,
Niesprawiedliwie Sextus był skrzywdzony.
Cezar.  Dawno mi o tem należało wiedzieć:
Historya uczy, że kto jest przy władzy,
Był upragnionym, póki jej nie posiadł;
Ze zwyciężony, dopiero kochany,
Gdy przestał godnym ludzkiej być miłości,
Staje się drogi ludom, gdy go braknie.
Lud, to jest trzcina falami miotana,
Posłuszna prądom, długo się wałęsa,
Póki wśród ciągłych nie zgnije kołysań.
Posłaniec.  Teraz wieść inna: Menas i Menekrat,
Sławni korsarze, panami są morza,
Które plądrują statków swych tysiącem.
Nieraz już włoską zakrwawili ziemię,
Nadbrzeżne miasta na myśl o nich bledną,
A młódź gorąca już na bunt dojrzała.
Byle się żagiel pokazać odważył,
Na plon im idzie, bo imię Pompeja