Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dama.  Nie chciałabym takiego serca w moich piersiach za wszystkie honory jej ciała.
Doktor.  Dobrze, dobrze, dobrze.
Dama.  Daj Boże, aby to było dobrze!
Doktor.  Choroba ta przechodzi moją sztukę. Znałem jednak osoby, które we śnie chodziły, które jednak umarły świętobliwie w swojem łóżku.
L. Macb.  Umyj ręce; wdziej nocną odzież, a nie bądź tak blady! Powtarzam ci raz jeszcze: Banquo pogrzebany nie może wstać z grobu.
Doktor.  Byćże to może?
L. Macb.  Do łóżka, do łóżka! Ktoś stuka do bramy. Chodź, chodź, chodź, chodź, daj mi rękę! Co się stało, odstać się nie może. Do łóżka, do łóżka, do łóżka! (Wychodzi).

Doktor.  Czy wróci teraz do łóżka?
Dama.  Natychmiast.
Doktor.  Szpetne biegają między ludźmi wieści.
Przeciw naturze czyny wywołują
I nieład funkcyi przeciwny naturze.
Myśl chora wyzna głuchemu wezgłowiu
Serc tajemnice. Nie doktora teraz,
Ale jej trzeba raczej spowiednika.
Odpuść nam Panie! — Pospiesz teraz za nią,
Nie spuść jej z oka, żeby sama siebie
Nie pokrzywdziła. A teraz, dobranoc!
Oczy olśniła, strwożyła mą duszę;
Myślę, lecz myśli me utaić muszę.
Dama.  Teraz dobranoc, dobry mój doktorze. (Wychodzą)


SCENA II.
Okolica blizko Dunsinane.
(Wchodzą przy odgłosie bębnów z sztandarami: Menteith, Caithness, Angus, Lennox i Żołnierze).

Menteith.  Już niedaleko angielskie są pułki,
Które prowadzą Malcolm, Siward, Macduff;
Zemsta ich pali, bo ta święta sprawa