Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szoną. Proś ją, niech włoży łubki na złamaną przyjaźń między tobą a jej mężem, a zakładam się, o co zechcesz, że pęknięta miłość wasza zrośnie się silniej, niż była przedtem.
Kassyo.  Dobrą mi dajesz radę.
Jago.  Przysięgam, że ją przynajmniej daję ze szczerej miłości i uczciwej przyjaźni.
Kassyo.  Chętnie wierzę. Jutro rano pójdę z prośbą do cnotliwej Desdemony o wstawienie się za mną. Przepadłem bez nadziei, jeśli mnie ten krok zawiedzie.
Jago.  Na dobrej stanąłeś drodze. Dobranoc, poruczniku! muszę teraz spieszyć na odwach.
Kassyo.  Dobranoc, poczciwy Jago! (Wychodzi).
Jago.  I kto mi powie, że jak łotr poczynam?
Wszak rada moja szczera i uczciwa,
I bez wątpienia najpewniej prowadzi
Do przebłagania wodza. Ją tak łatwo
Do każdej prośby uczciwej nakłonić!
Tkliwe jej serce tak jest dobrotliwe,
Jak dobroczynne są żywioły świata,
A jej tak łatwo pociągnąć Murzyna,
Choćby szło nawet o grzeszne odstępstwo
Od chrztu świętego i symbolów wiary!
On tak swą duszę w miłość jej uwikłał,
Że jej nie trudno wznosić i obalać
Wedle przywidzeń swoich, bo jej wola
Słabym rozumem jego jak Bóg rządzi.
Jestemże łotrem, jeśli daję radę,
Wiodącą Kassya niewątpliwą drogą
Do jego dobra? — Teologio piekieł!
Gdy szatan grzechy najczarniejsze knuje,
Naprzód niebieskie przybiera pozory,
Tak jak ja teraz. — Gdy uczciwy głupiec
Na swoją pomoc Desdemonę wzywa,
Ona gorąco do swego Murzyna
Wstawia się za nim, ja w uszy Otella
Wleję truciznę, że za Kassyem wzdycha
Dla nasycenia swoich żądz cielesnych.