Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   22   —

Jak tron jest duński twemu rodzicowi.
Co chcesz, Laertes?
Laertes,  Groźny mój monarcho,
Pozwól mi znowu do Francyi powrócić,
Skąd chociaż chętnie przybyłem do Danii,
W dzień koronacyi mą powiność złożyć,
Teraz, wyznaję, spełniwszy powinność,
Chęci me, myśli, znów biegną ku Francyi,
Błagają kornie o twe zezwolenie.
Król.  Czy masz ojcowskie? Co mówi Polonius?
Polonius.  Ma je, mój królu, zdobyte natręctwem,
I, choć niechętny, oporną mą pieczęć
Do woli jego w końcu przyłożyłem.
Błagam cię, królu, daj twe zezwolenie!
Król.  Laertes, jesteś panem twojej woli;
Pędź twe godziny, jak możesz najlepiej.
Teraz, synowcze Hamlecie, a synu —
Hamlet.  (na str.). Choć mniej niż synu, więcej niż synowcze.
Król.  Czemu te chmury wciąż nad tobą wiszą?
Hamlet.  O nie, mój królu, jam zbyt jest na słońcu.
Królowa.  Dobry Hamlecie zrzuć te szaty nocy,
Królowi Danii pokaż w oczach przyjaźń;
Nie szukaj wiecznie, z powieką spuszczoną,
W prochu twojego szlachetnego ojca.
Wiesz, to los wszystkich; co żyje, umiera,
Natury prawem do wieczności wraca.
Hamlet.  Tak, to los wszystkich!
Królowa.  Jeśli tak jest, czemuż
Dla ciebie tak się to dziwne wydaje?
Hamlet.  Wydaje, pani? to jest, nie wydaje.
O, dobra matko! to nie ciemna odzież,
Zwykłe osłony uroczystej czerni,
Nie ciężki oddech westchnień przymuszonych,
Ni oczu moich potok nieprzebrany,
Ani cierpiące oblicza oznaki,
Z wszystkiemi żalów pozornych formami,
Myśl mą tłómaczą: te się tylko zdają,
Bo są czynami, które udać można.