Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   201   —

poduszkę, a stryczki na kościelnej ławie; który mu stawiał trutkę przy rosole, natchnął mu taką dumą serce, że przejeżdżał na gniadym kłusaku po mostach na cztery cale szerokich, goniąc za własnym cieniem jak za zdrajcą? Daj Boże zdrowie twoim pięciu zmysłom! Zimno Tomkowi! O, do de, do de, do de! Niech cię niebo strzeże od zawieruch, złych planet i czarów! Daj jałmużnę biednemu Tomkowi, którego zły duch prześladuje. Ach, gdybym mógł tu go złapać, albo tu, albo tam znowu! (Burza trwa ciągle)

Król Lear.  Do tegoż stopnia przywiodły go córki?
Nicżeś zatrzymać nie mógł, wszystko dałeś?

Błazon.  O nie, zatrzymał płachtę, inaczej musieliby się wszyscy rumienić.

Król Lear.  Niechaj więc plagi, które nad ludzkimi
Grzechami ciążą, spadną wszystkie razem
Na twoje córki!
Kent.  Lecz on nie ma córek.
Król Lear.  Giń, kłamco! Nicby nie mogło sprowadzić
Ludzkiej natury do tego spodlenia,
Prócz niewdzięczności córek. Czy dziś zwyczaj,
Że odepchnięty ojciec tak znajduje
Mało litości u własnej krwi swojej?
Słuszna to kara! To ciało poczęło
Te pelikany córki.
Edgar.  Na górze Pillicok
Siedział Pillicok. Hola! hej tam, hola!

Błazen.  Ta zimna noc zrobi z nas wszystkich błaznów i szaleńców.
Edgar.  Strzeż się złego ducha; słuchaj rodziców; dotrzymaj danego słowa; nie przysięgaj; nie grzesz ze ślubną żoną bliźniego; nie przyuczaj twojej kochanki do bogatych strojów. Zimno Tomkowi!
Król Lear.  Czem byłeś?
Edgar.  Sługą hardego serca i duszy; trefiłem sobie włosy; nosiłem rękawiczkę u kapelusza; służyłem chuciom mojej kochanki i dopuszczałem się z nią czynów ciemności; każde moje słowo było przysięgą, którą