Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   173   —
(Wchodzi Rycerz).

Król Lear.  Co tam nowego? Czy konie gotowe?
Rycerz.  Gotowe, milordzie.
Król Lear.  Więc idźmy, chłopcze!
Błazen.  Dziewica, co z mojego odjazdu się śmieje,
Żałobę po dziewictwie swem niedługo wdzieje.

(Wychodzą).

AKT DRUGI.
SCENA I.
Dziedziniec w zamku hrabiego Gloucester.
(Edmund i Curan wchodząc, spotykają się).

Edmund.  Szczęść Boże, Curanie!
Curan.  I tobie, panie! Właśnie co opuściłem twojego ojca; przyniosłem mu wiadomość, że książę Cornwall i księżna jego Regan przybędą tu do niego tej nocy.
Edmund.  Co ich do tego spowodowało?
Curan.  Nie wiem. Czy słyszałeś, jakie krążą wiadomości? Chcę mówić o nowinach, które ludzie szepcą sobie do ucha; bo dotąd są to sprawy tylko w poufałych rozmowach dotykane.
Edmund.  Nie słyszałem nic wcale. Powiedz mi, proszę, co to za nowiny?
Curan.  Czy nie słyszałeś, że jak się zdaje, przyjdzie do wojny między książętami Cornwall a Albany?
Edmund.  Ani słowa.
Curan.  To usłyszysz o tem niebawem. Żegnam cię, panie.

(Wychodzi).

Edmund.  Przybywa książę! Tem lepiej, tem lepiej!
To w sprawę moją wybornie się wplata.
Ojciec na brata pozastawiał czaty;
Ja mam odegrać delikatną rolę;