Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   146   —

radości; trzeba będzie uznać bękarta. — Edmundzie, czy znasz tego szlachetnego pana?
Edmund.  Nie, milordzie.
Gloucest.  To milord Kent; zapisz go sobie na przyszłość w pamięci jako mojego dostojnego przyjaciela.
Edmund.  Jestem na twoje usługi, milordzie.
Kent.  Trudno cię nie kochać; pragnę też twojej bliższej znajomości.
Edmund.  Dołożę starania, aby stać się godnym tej łaski.
Gloucest.  Przepędził za granicą lat dziewięć i jeszcze tam wróci. — Ale król się zbliża.

(Odgłos trąb za sceną. Wchodzą: Lear, Cornwall, Albany, Goneril, Began, Kordelia i Orszak).

Król Lear.  Monarchę Francyi i księcia Burgundyi
Wprowadź, Gloucesterze.
Gloucest.  Śpieszę spełnić rozkaz.

(Wychodzi z Edmundem).

Król Lear.  My zaś otworzym myśli naszych tajnie.
Podajcie mapę. Wiedzcie, żem podzielił
Królestwo moje całe na trzy części.
Postanowieniem mojem jest niezmiennem
Od trosk zarządów starość mą wyzwolić,
A, zostawiając młodszym siłom ciężar,
Do wrót się śmierci lżejszą czołgać nogą.
Synu mój Cornwall i ty, sercu memu
Zarówno drogi, synu mój Albany,
Za krótką chwilę córek mych posagi
Ogłoszę światu, aby raz na zawsze
Zamknąć drzwi wszelkim sporom i niezgodzie.
Zarazem Francyi i Burgundyi panom,
Których na dworze moim od tak dawna
Trzyma dla córki mej najmłodszej miłość,
Dzisiaj stanowczą dam także odpowiedź.
Powiedzcie córki, skoro mym zamiarem
Jest zrzec się rządów i kłopotów władzy,
Powiedzcie, która kocha mnie najwięcej,
By szczodrobliwość tam moją przechylić,
Gdzie ją pociągnie miłość i zasługa.