Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   96   —

Jak wszystkie świadczą przeciw mnie wypadki,
Leniwej zemście dodają ostrogi!
Bo czemże człowiek, który za cel życia,
Za pierwsze dobro, jedzenie i spanie
Wybrał nikczemnie? bydlę i nic więcej.
Pewno Bóg, który dał nam szczytny rozum,
Widzący przeszłość, przyszłość zgadujący,
O nie, nie na to wlał w nas bóstwa cząstkę,
Aby nieczynna pleśniała w nas tylko.
Czy zwierzęcego sprawą zapomnienia,
Czyli wypadkiem lękliwych skrupułów,
Rozważających nazbyt czynów skutki —
Rozwaga, która w ćwiartki pokrajana,
Jedną mądrości ma część, trzy tchórzostwa —
Nie wiem dlaczego żyję? by powtarzać:
„To zrobić trzeba“, kiedy mam do czynu
Słuszne powody, wolę, siłę, środki?
Jak ziemia wielki przykład mnie podnieca,
Te wojsk zastępy groźne i potężne,
Wiedzione wolą słabego młodzieńca.
Duch jego, boską natchnięty ambicyą,
Z nieprzewidzianych śmieje się wypadków,
Naraża wszystko, co jest w nim śmiertelne
Na niebezpieczne fortuny hazardy,
Żeby skorupy jaja panem zostać!
Prawdziwa bowiem wielkość nie tem stoi,
By się nie ruszać bez wielkich powodów,
Lecz w słomce znaleźć wielkiej kłótni powód,
Skoro jest honor na szwank wystawiony.
Czemże więc jestem, gdy krew mą i rozum
Zabity ojciec a skalana matka
Do czynu budzą, a ja śpię spokojnie?
Na wstyd mój widzę i upokorzenie,
Jak na śmierć idzie dwadzieścia tysięcy;
Jak dla czczej sławy i dla przywidzenia,
Jakby do łoża, śpieszą się do grobu,
Walczą o ziemi kawałek, na którym
Walczących tłumy zmieścić się nie mogą,