Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   93   —

Na rozpaczliwą trzeba użyć słabość,

(Wchodzi Rozenkranc).

Lub nie ma rady. Jaką wieść przynosisz?
Rozenkr.  Ani podobna było się dopytać,
Gdzie złożył ciało.
Król.  A on sam gdzie teraz?
Rozenkr.  Pod strażą, królu, czeka na rozkazy.
Król.  Niech się więc stawi.
Rozenkr.  Hola, Gildensternie!

(Wchodzą: Hamlet i Gildenstern).

Król.  Hamlecie, gdzie jest Polonius?
Hamlet.  Na wieczerzy.
Król.  Na wieczerzy? gdzie?
Hamlet.  Nie tam gdzie on je, ale gdzie jego jedzą. Właśnie teraz zasiadła do niego rada politycznych robaków. Bo widzisz, królu, robak, to istny cesarz na łakocie. My tuczymy wszystkie inne stworzenia, żeby się tuczyć, a tuczymy się sami dla robaków. Tłusty król i chudy żebrak, to tylko dwa różne półmiski, dwa dania do jednego stołu; i na tem koniec.
Król.  Niestety! niestety!
Hamlet.  Rybak może rybę ułowić robakiem, który jadł króla i zjeść rybę, która zjadła tego robaka.
Król.  Co chcesz przez to powiedzieć?
Hamlet.  Nic, tylko ci wytłomaczyć, jak król może wędrować przez kiszki żebraka.
Król.  Gdzie Polonius?
Hamlet.  W niebie; poślij tam po niego; a jeśli go tam nie znajdzie twój posłaniec, poszukaj go sam gdzieindziej. Ale to pewna, że jeśli go przed miesiącem nie znajdziesz, dowąchasz się go na schodach, prowadzących do galeryi.
Król  (do Służby). Idźcie go tam szukać.
Hamlet.  Będzie na was czekał. (Wychodzi kilku Służących).

Król.  Dla bezpieczeństwa twojego, Hamlecie,
Które nam drogie, jak jest nam bolesny
Twój czyn, bez zwłoki musisz się oddalić.
Idź się przyrządzić; okręt już pod żaglem,