Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   90   —



AKT CZWARTY.
SCENA I.
Sala w królewskim zamku.
(Wchodzą: Król, Królowa, Rozenkranc i Gildenstern).

Król.  Westchnienia twoje nie są bez przyczyny,
Muszę je wiedzieć, więc mi je wytłómacz.
Gdzie syn twój?
Królowa.  Cóżem nocy tej widziała!

(do Rozenkranca i Gildensterna)

Na krótką chwilę oddalcie się, proszę.

(Wychodzą: Rozenkranc i Gildenstern).

Król.  Mów, co? Gertiudo! Gdzie Hamlet? co robi?
Królowa.  Szalony jak wiatr, jak morze, gdy walczą,
Kto potężniejszy. Uniesiony szałem,
Gdy za obiciem jakiś szmer usłyszał,
Dobył oręża i szczur! szczur! wołając,
W swojem szalonem uniesieniu zabił
Dobrego starca, który się tam ukrył.
Król.  Jak czyn okrutny! Mnieby to spotkało
Na jego miejscu. Wolność jego, widzę,
Groźna dla wszystkich, dla ciebie jak dla mnie.
Jak wytłómaczyć ten krwawy uczynek?
Na nas to spadnie, których powinnością
Było pod pilną zdawna trzymać strażą,
Zdala od ludzi, młodego szaleńca.
Ale tak wielka była nasza miłość,
Żeśmy nie chcieli zrozumieć potrzeby;
Jak człowiek szpetną toczony chorobą,
Byle jej tylko światu nie wyjawić,
Wyssać jej życia pozwala ostatki.
Gdzie on?
Królowa.  Gdzieś chowa zabitego ciało.
Nawet w szaleństwie, jak kosztowne złoto
W rudzie podlejszych błyszczące metali,