Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak to Edwarda zda się tryumf stwierdzać,
Słusznie się mogę wyzwolonym sądzić
Od tej pomocy, którą ci przyrzekłem;
Choć zawsze we mnie, wedle sił mych, znajdziesz
Względy należne twojej dostojności.
Warwick.  Henryk spokojnie w Szkocyi teraz żyje,
Gdzie, nic nie mając, nic nie może stracić.
A co do ciebie, pani quondam nasza,
Masz ojca, który może cię wyżywić,
Do niego raczej nie do Francyi stukaj.
Małgorz.  Milcz, milcz, bezczelny, bezwstydny Warwicku,
Budowco królów i ich obalaczu!
Nie wprzód odejdę, aż łzy me i słowa
Potęgą prawdy odsłonią królowi
Twą chytrość, pana twego zwodną miłość,
Bo oba pierza jednegoście ptaki.

(Słychać za sceną odgłos trąbki).

Król Lud.  Jakieś poselstwo do nas lub do ciebie.

(Wchodzi posłaniec).

Posłaniec.  Oto jest pismo, milordzie, wysłane
Przez twego brata, markiza Montague.
Ten list do waszej królewskiej jest mości
Od króla mego i pana, Edwarda;
A to do ciebie, lecz nie wiem od kogo.

(Wszyscy czytają listy).

Oxford.  Cieszę się widząc, jak usta mej pani
Uśmiech rozjaśnia, a Warwick się marszczy.
Ks. Walii.  Ludwik się zżyma, jak pokrzywą tknięty;
Jeszcze nam promyk nadziei zostaje.
Król Lud.  Jakie, Warwicku, odebrałeś wieści?
Jakie ty pani?
Małgorz.  Wieści moje, królu,
Niespodziewaną przyniosły mi radość.
Warwick.  A moje gorycz i strapienie serca.
Król Lud.  Więc Edward pojął lady Grey za żonę?
Żeby osłonić wspólne wasze kłamstwo,
W liście mi swoim cierpliwość zaleca.
Toż jest przymierze, którego chce z Francyą?