Wasz król w jedynej swej duszy spromienia.
Ks. Walii. Uciekaj, ojcze! Twoje wojska pierzchły,
A Warwick, niby wściekły byk szaleje.
Uciekaj ojcze! Śmierć za nami goni.
Małgorz. Na koń, Henryku! Uciekaj do Berwick.
Edward i Ryszard, niby smycz dwóch chartów
Za przestraszonym zającem puszczona,
Z źrenicą ogniem wściekłości płonącą,
Z orężem w gniewnych prawicach skrawionym,
Pędzą za nami; królu, czas uciekać.
Exeter. Uchodźmy! Zemsta jest ich towarzyszką.
Nie czas się spierać; śpiesz się, śpiesz się królu!
Albo idź za mną, ja pierwszy się puszczę.
Król Henr. Nie, weź mnie z sobą, dobry Exeterze;
Nie myśl jednakże, że lękam się zostać,
Lecz chętnie pójdę, gdzie żąda królowa.
Więc naprzód! idźmy! (Wychodzą).
Clifford. Tu życia mego dogorywa lampa,
Co przyświecała dotąd Henrykowi.
O Lancasterze! Bardziej twój upadek
Niż rozdział duszy mej z ciałem mnie trwoży.
Pókim oddychał, miłością lub strachem,
Trzymałem w ryzie twych mnogich przyjaciół,
Lecz z moją śmiercią wszystko się rozpadnie;
Lud pospolity na stronę Yorka
Jak letnie muchy od króla przeleci;
Boć zawsze komar tam leci, gdzie słońce,
A słońce teraz u wrogów Henryka.
Febusie, gdybyś ognistych rumaków
Faetonowej ręce nie powierzył,