Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
EPILOG.

Wiem, nie wszystkim do smaku nasza będzie sztuka:
Ten, co dobrej snu chwili na teatrze szuka,
Nagle przez trąb i bębnów obudzony grzmoty,
Powie, że nigdy lichszej nie widział ramoty;
Ten, co czekał paszkwilów na ród ludzki cały,
Gotowy z gardła wrzeszczeć: koncept doskonały!
Zawiedziony, osądzi równie nas surowo.
Któż więc wyrzecze o nas jedno dobre słowo?
Cnotliwych niewiast usta, kiedy rozczulone
Ujrzały obraz pani cnotliwej jak one.
Byleśmy od nich uśmiech zyskali opieki,
Nie tracimy nadziei, że czas niedaleki,
W którym i dobrych mężów czekają nas łaski:
Bo biadaby nam była, gdyby mężów dłonie
Pozostały kamienne w jasnej dam koronie,
Kiedy im piękne usta każą dać oklaski.