Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Griffith.  Usnęła. Cicho! żeby jej nie zbudzić,
Usiądźmy przy niej; cicho Pacyencyo!

Widzenie:
Wchodzi uroczystym krokiem sześć osób, jedna po drugiej, w białych sukniach z laurowemi wiankami na głowach, w złotych maskach, trzymając w ręku laurowe lub palmowe gałązki. Pokłoniwszy się królowej, tańczą. Przy pierwszej zmianie figur, pierwsza para trzyma wianek nad jej głową, gdy dwie drugie pozdrawiają ją z głębokiem uszanowaniem, poczem pierwsza para oddaje wianek drugiej, która przy zmianie figur powtarza to samo i oddaje wianek ostatniej parze, aby tę samą po raz trzeci powtórzyć ceremonię. Katarzyna, jakby natchniona, daje we śnie znaki radości na ten widok i podnosi ręce ku niebu. Osoby tańczące znikają, zabierając z sobą wianek. Muzyka gra ciągle.

Katarz.  Duchy pokoju, gdzie jesteście? Czemu
W moim mnie smutku samą zostawiacie?
Griffith.  Jesteśmy, pani, tutaj.
Katarz.  Nie was wołam.
Czy nikt tu nie był podczas snu mojego.?
Griffith.  Nikt, pani.
Katarz.  Jakto? Czyście nie widzieli
Niebieskich Posłów, na wieczny mnie bankiet
Zapraszających? Jasne ich oblicza
Rzucały na mnie promienie jak słońce.
Z obietnicami wielkiej szczęśliwości
Przynieśli wianki, których wiem, że jeszcze
Nie jestem godną, ale nią zostanę.
Griffith.  Cieszę się pani, że sny tak urocze
Myśl twą kołyszą.
Katarz.  Każ muzyce skończyć,
Jej tony zbyt są twarde i nieznośne.

(Ustaje muzyka).

Pacyenc.  Czy widzisz nagłą w pani naszej zmianę?
Jak się wyciąga twarz jej! a jak blada!
Jak zimna! Spojrzyj tylko na jej oczy.
Griffith.  Módlmy się, módlmy! Pani nasza kona.
Pacyenc.  Pociesz ją, Boże! (Wchodzi posłaniec).