Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo gdy go w York hrabia Northumberland
Przyaresztował i wiódł do Londynu,
Pod zaskarżeniem treści niebezpiecznej,
Nagle kardynał w taką niemoc popadł,
Że nie mógł na swej usiedzieć mulicy.
Katarz.  Ach, nieszczęśliwy!
Griffith.  Do opactwa Leicester
Wolnym nakoniec przyciągnął pochodem,
Gdzie mu uczciwe opat dał przyjęcie,
A on w te słowa do niego przemówił:
„Ojcze opacie, publicznych spraw burzą
Złamany starzec, przychodzi do ciebie
Swoje znużone złożyć u was kości:
Przez litość, daj mu garstkę waszej ziemi!“
Słabość gwałtownie z każdą chwilą rosła,
I trzeciej nocy o ósmej godzinie,
(O której koniec swój sam przepowiedział)
Wśród łez pokuty i świętych rozmyślań,
Ziemskie honory oddał znowu ziemi,
A duszę niebu i zasnął w pokoju.
Katarz.  Niech mu tam lekkie będą jego grzechy!
Bez złości jednak mój sąd ci wypowiem:
Mąż to był dumy nieograniczonej,
Sam się na równi z książętami cenił,
Zdzierstwami całe zubożył królestwo;
Symonia była dla niego igraszką,
A prawem własne jego przywidzenia;
Zuchwale kłamał wbrew oczywistości,
Zawsze dwuznaczny w słowach swych i myśli;
Litości nie znał, tylko gdy chciał zgubić;
Jak sam był niegdyś, wielki, w obietnicach,
A w ich spełnieniu, jak jest dziś, nicością.
Swem życiem zły dał przykład duchowieństwu.
Griffith.  Człowieka wady ryjemy na śpiżu,
Na wodzie jego zapisujem cnoty.
Czy mi pozwolisz teraz, pani, skreślić
Jego przymioty?
Katarz.  Chętnie, dobry Griffith,