Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KRÓL HENRYK VIII.

PROLOG.

Nie przynoszę wam dzisiaj śmiechu ni zabawy,
Dziś zobaczycie wielkie i poważne sprawy,
Których ton uroczysty zachmurzy wam czoła,
I gorzkich łez potoki do oczu przywoła.
Kto się litować może, zobaczy cierpienia
Godne swego współczucia i swego westchnienia;
Kto na teatrze naszym prawdy szuka czystej,
Znajdzie wielkich wypadków obraz rzeczywisty;
A i ten, co wielkiego widowiska szuka,
Po chwili cierpliwości powie, że ta sztuka
W ciągu dwóch krótkich godzin, za jego pieniądze
Sowicie nasyciła ciekawości żądze.
Tylko ten, co rachował na rozpustne żarty,
Na śmiech niewiast, szczęk szabel i na boj uparty,
Tylko ten się zawiedzie, co rachował na to,
Że pajaca tu szatę zobaczy pstrokatą.
Bo gdybyśmy do wielkiej przymieszali sprawy
Płoche skoki pajaca lub wojenne wrzawy,
Nie tylkobyśmy własny dowcip szkalowali,
I dobrą sławę naszą na szwank narażali,
Lecz każdy mądry słuchacz z gniewemby nas rzucił,
Przyjazne nam oblicze na zawsze odwrócił.
Wy przeto (jak was cała ta stolica zowie)
Najpierwsi, najszczęśliwsi sceny tej sędziowie,
Smutnej powieści naszej słuchajcie ze łzami.
W całej rzeczywistości niech staną przed wami
Wielkie nasze postacie, jakby z grobu wstały,
Wśród tysiąca okrzyków, w całym blasku chwały,