Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tę sprawiedliwą przekładam ci prośbę.
Gloucest.  Prawdziwie, nie wiem, czy w milczeniu odejść,
Czyli was gromić przystałoby lepiej
Mojej godności, albo krokom waszym;
Bo gdybym milczał, moglibyście wnosić,
Że mi wiążąca język mój ambicya
Doradza złote chętnie przyjąć jarzmo,
Które niemądrze włożyć na mnie chcecie;
Gdybym was znowu gromił za tę prośbę,
O waszej wiernej świadczącą miłości,
Sambym najlepszych odstręczał przyjaciół.
Więc by pierwszego ujść niebezpieczeństwa,
A jednak, mówiąc, w drugie się nie rzucić,
Stanowczo taką daję wam odpowiedź:
Dzięków mych godna wasza ku mnie miłość,
Lecz me zasługi zbyt na to są nizkie.
Gdyby i wszystkie zniknęły zawady,
Gdybym szedł równą drogą do korony
Jako należnej memu urodzeniu,
Takie jest mego rozumu ubóstwo,
Tak mnogie, wielkie moje niedostatki,
Żebym się wolał skryć przed mą wielkością,
Ja, łódź niezdolna morskich pruć bałwanów,
Niż w mej wielkości za mą zgubą lecieć,
I sam się dusić w chwały mej wyziewach.
Lecz, dzięki Bogu! nie jestem potrzebny;
(A gdybym był nim, jak wiele mi braknie!)
Królewskie drzewo zostawiło owoc,
A ten gdy z godzin upływem dojrzeje,
Stanie się godnym królewskiego tronu,
A swoim rządem zapewni nam szczęście.
Jemu zostawiam to, co dać mi chcecie,
Prawo i szczęście błogiej jego gwiazdy,
A strzeż mnie Boże, abym mu je wydarł!
Bucking.  Słowa twe świadczą o twej sumienności,
Dostojny książe, lecz chwila rozwagi
Skrupułów twoich czczość całą wykaże.
Mówisz, że Edward brata twego synem;