Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Abyś w pokoju mógł nosić koronę,
Zbierać owoce naszych prac mozolnych.
Gloucest.  (na stronie). Byleś ty zasnął, żniwo ja to zwarzę,
Bo nikt nie zwraca jeszcze na mnie oczu:
Ramię to silne by ciężary dźwigać,
I lub je dźwignie, lub me złamie krzyże.

(Pokazując naprzód głowę, potem rękę).

Twa rzecz plan skreślić, a twoja wykonać.
Król Edw.  Bracia, kochajcie drogą mą królowę,
A pocałujcie waszego synowca.
Clarence.  Pieczęć wierności mej dla ciebie, królu,
Kładę na ustach tego niemowlęcia.
Król Edw.  Dzięki ci, dobry bracie mój Clarensie.
Gloucest.  Jak kocham drzewo, z którego wyrosłeś,
Słodki owocu, całunek ten świadczy.
(Na stronie) Tak Judasz mistrza swojego całował,
I — żyj nam! wołał a giń, miał na myśli.
Król Edw.  Wszystkie mej duszy spełnione życzenia,
Mam kraj spokojny i braci mych miłość.
Clarence.  Jakie twe myśli co do Małgorzaty?
Ojciec jej Reignier królowi Francuzów
Dał Jeruzalem i Sycylię w zastaw,
I tak zebrany okup córki przysłał.
Król Edw.  Więc ją wyprawić bez zwłoki do Francyi.
Cóż nam zostaje, jak błogi czas pędzić
Wśród świetnych zabaw, wesołych krotofil,
Jakie przystoją dworowi monarchy?
Żegnam was, trudy! od dziś przyjaciele,
Pokój wam długi wróżę i wesele. (Wychodzą).