Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tych, co bezczynnie w Anglii dzisiaj siedzą!
Król Henr.  Kto tego pragnie? Kuzyn Westmoreland?
Nie, mój kuzynie, jeśli mamy zginąć,
Dość nas jest tutaj na stratę ojczyzny;
Jeśli zwyciężym, im mniejsza nas liczba,
Tem większa cząstka honoru dla wszystkich.
Jednego więcej nie żądaj żołnierza.
Bóg wie, na złoto nie jestem łakomy,
Ani się pytam, kto mym żyje kosztem,
Żal mój nie wielki, że ktoś płaszcz mój nosi,
Wszystko to duszy mojej obojętne;
Lecz jeśli grzech jest za honorem gonić.
Jestem największym na ziemi grzesznikiem.
Nie, nie, kuzynie, na Boga, nie żądaj,
By jeden więcej Anglik był tu z nami;
Za wszystkie moje nie chciałbym nadzieje
Stracić tej cząstki jasnego honoru,
Którąby jeden ukradł nam walczący.
Jednego więcej nie żądaj, kuzynie;
Idź raczej ogłoś po wszystkich szeregach:
Kto do potrzeby tej ochoty nie ma,
Wolno mu odejść; paszport mu wydamy,
Pieniądz na drogę włożym mu do kieski;
Nie chcemy ginąć w towarzystwie człeka,
Co nie chce w śmierci naszym być kolegą.
Dzisiaj jest święto świętego Kryspina;
Kto dziś przeżyje, a do domu wróci,
W górę podrośnie na dnia tego wzmiankę,
Podniesie głowę na imię Kryspina.
Kto dziś przeżyje i dojdzie starości,
Co rok sąsiadów swoich w wilię racząc,
Powie: Świętego dzień jutro Kryspina,
Zawinie rękaw, swe pokaże rany.
Z starością pamięć gaśnie, on jednakże,
Choćby o wszystkiem zapomniał, spamięta
Swoje rycerskie w potrzebie tej czyny.
Nasze nazwiska starym jego ustom
Jak familijne słowa poufałe,