Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ród niewygasły Karola Wielkiego.
Jest więc rzecz jasna jako słońce w lecie,
Że tytuł królów Pipina, Capeta,
Uspokojone skrupuły Ludwika,
Były na prawach kobiet fundowane,
Jak wszystkich królów francuskich do dzisiaj,
Którzy chcą teraz tem Salickiem prawem
Waszej królewskiej mości praw zaprzeczyć
Odziedziczonych w spadku po kobietach.
Wolą w sprzecznościach bez końca się wikłać,
Niż prawnie dowieść swych praw przywłaszczonych
Na tobie, królu i na twoich przodkach.
Król Henr.  Mogęż praw moich bez grzechu dochodzić?
Canterb.  Niech grzech ten, panie, na głowę mą spadnie!
Bo napisane jest w księdze Numeri:
Jeśli syn umrze, niech córka dziedziczy.
O twoją własność upomnij się, królu,
Krwawą chorągiew na wojsk rozwiń czele,
Wywołaj pamięć przodków twych potężnych,
Idź do grobowca twojego pradziada,
Po którym spadło na ciebie dziedzictwo,
Weź w pomoc duszę jego bohaterską,
I duszę twego prastryja Edwarda,
Czarnego księcia, co na Franków ziemi
Roztrącił wszystkie zastępy Francuzów,
Gdy rodzic jego potężny, z pagórka
Patrzył z uśmiechem, jak lwię jego młode
We krwi francuskiej szlachty się kąpało.
Szlachetny rodzie angielski, coś gromił
Twych sił połową całej Francyi dumę,
Gdy druga stała śmiejąc się, bezczynnie,
I obojętnie patrząc na bój krwawy!
Ely.  Wywołaj pamięć tych dzielnych umarłych,
Czyny ich odnów dłonią twą potężną!
Jako ich dziedzic siedzisz na ich tronie;
Krew i odwaga, którą zasłynęli,
W twych płynie żyłach; mój pan wszechpotężny
Jest w swej młodości majowym poranku,