Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Karola żarty? Jak to, wszystko ścichło?
Rouen ze smutku głowę obwiesiło,
Że takich zuchów uciekła czereda.
Zostawim w mieście uczciwą załogę
Pod oficerów doświadczonych wodzą,
Sami w Paryżu z królem się połączym,
Bo tam się udał Henryk z całym dworem.
Ks. Burg.  Z wolą Talbota we wszystkiem się zgadzam.
Talbot.  Nie zapomnijmy jednak przed wymarszem
O zmarłym księciu, szlachetnym Bedfordzie,
I w Rouen pogrzeb należny mu sprawmy.
Nigdy dzielniejszy mąż nie składał kopii,
Piękniejsze serce dworu nie zdobiło.
Lecz i na świata panów trumna czeka:
Wspólny to koniec utrapień człowieka. (Wychodzą).

SCENA III.
Równina pod murami Rouen.
(Wchodzą: Karol, Bękart, Alençon, Dziewica, wojsko).

Dziewica.  Nie traćcie serca, ani rozpaczajcie,
Żeśmy na nowo Rouen utracili;
Troska nie leczy, lecz tylko rozjątrza
Chorobę, której nie można wyleczyć.
Niechaj do czasu Talbot tryumfuje,
Jak paw’ swój ogon roztacza w szaleństwie,
Niebawem dumne pióra mu wyrwiemy,
Byle chciał Delfin dobrej słuchać rady.
Karol.  Byłaś mi dotąd wiernym przewodnikiem,
I zawsze twojej ufam przezorności;
Chwilowa klęska uczuć mych nie zmieni.
Bękart.  Tajnych fortelów w twym szukaj dowcipie,
A my twą sławę po świecie rozsiejem.
Alençon.  Na świętem miejscu twój wzniesiemy posąg,
Cześć ci oddamy należną niebianom.
Szukaj więc dla nas ratunku, Dziewico!
Dziewica.  A więc słuchajcie, co Joanna radzi: