Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bunt cała Francya przeciw nam podnosi,
Z wyjątkiem kilku bez znaczenia mieścin.
Już Karol w Reims się królem koronował,
Już się z nim złączył bękart Orleanu,
Po jego stronie stanął Reignier d’Anjou,
Książe Alençon leci mu na pomoc.
Exeter.  Już Karol królem i wszystko doń leci!
Gdzież my polecim przed taką ohydą?
Gloucest.  Gdzie my polecim? Na kark nieprzyjaciół,
Bedfordzie, jeśli dłużej będziesz zwlekał,
Ja biegnę walczyć.
Bedford.  Dlaczego, Gloucesterze,
O pochopności mojej powątpiewasz?
Już zgromadziłem w myśli mej zastępy,
Które francuskie zaleją dzielnice.

(Wchodzi trzeci Posłaniec).

3 Posłan.  Do łez, któremi, dostojni panowie,
Rosicie trumnę Henryka Piątego,
Nowy przynoszę powód, gdy opowiem
Morderczą bitwę, którą z Francuzami
Stoczył lord Talbot, wódz nieustraszony.
Winchest.  A w której Talbot zwyciężył, nie prawda?
3 Posłan.  O nie, lecz w której Talbot był pobity.
Wszystkie szczegóły obszerniej wyłożę:
Na dniu dziesiątym sierpnia, lord waleczny
Z pod Orleanu cofając się murów,
Z armią liczącą ledwo ośm tysięcy,
Był przez francuską nagle obskoczony
Dwadzieścia i trzy tysiące liczącą.
Nie było czasu szykować żołnierza;
Gdy włóczni brakło, przed łuczników czołem
W nieładzie ostre zabijano koły
Powyrywane z sąsiednich opłotków,
By się nie mogła jazda na nich rzucić.
Bój trwał zacięty przeszło trzy godziny;
Talbot, nadludzką natchnięty odwagą,
Mieczem i włócznią dokazywał cudów,
Setkami wrogów do piekła wyprawiał,