Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gower.  Daj sobie pokój; tchórzliwy z ciebie komedyant. Szydzisz ze starej tradycyi, gruntowanej na zaszczytnych wspomnieniach, a przekazanej jako znak starożytnego przodków męstwa, a nie masz serca czynem słów swoich poprzeć? Widziałem, jak dwa lub trzy razy stroiłeś żarty i dopiekałeś temu szlachcicowi. Zdawało ci się, że ponieważ nie mówi po angielsku angielskim akcentem, nie potrafi też wywijać angielskim kijem; pokazało się inaczej; niechże na przyszłość walijskie to skarcenie nauczy cię lepszych manier angielskich. Bądź zdrów! (wychodzi).
Pistol.  Co? czy fortuna chce żartować ze mnie?
Odbieram listy, że moja Elżbietka
Zmarła w szpitalu z francuskiej choroby;
Tak więc zamknięta główna ma kwatera.
Już się starzeję; z mych znużonych członków
Honor, wygnany kijami, ucieka;
Jeszcze rajfura zostało rzemiosło,
I ręka zdolna jeszcze mieszki rzezać;
Więc się do Anglii skradnę i kraść będę;
Te kijów znaki obłożę plastrami,
Klnąc się, aż w piekle śmiać się będą dyabli,
Że to pamiątki francuskich są szabli (wychodzi).

SCENA II.
Troyes w Szampanii. Sala w pałacu króla francuskiego.
(Wchodzą: jednemi drzwiami: król Henryk, Bedford, Gloucester, Exeter, Warwick, Westmoreland i inni panowie angielscy; drugiemi: król francuski, królowa Izabella, Katarzyna, panowie, panie i t. d. książę Burgundyi i jego drużyna)

Król Henr.  Pokój zebranym w zamiarach pokoju!
Naszemu bratu Francyi, naszej siostrze,
Pokój i zdrowie! a naszej kuzynce
Szczęście i radość pięknej Katarzynie!
Książę Burgundyi, i ciebie pozdrawiam
Jako gałązkę królewskiego domu,