Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   28   —

Król.  Przysięgam, nigdy o niej nie słyszałem.
Dowiedź mi tego, zwrócę ją natychmiast,
Lub bez oporu oddam Akwitanię.
Księżnicz.  Niech więc tak będzie, trzymam cię za słowo.
Boyecie, pokaż kwity podpisane
Na odebraną całą sumę.
Król.  Pokaż.
Boyet.  W tej chwili jeszcze nie przyszły papiery.
W których są kwity i inne dowody,
Lecz jutro wszystkie przedstawię ci, królu.
Król.  To mi wystarczy; zawsze jestem gotów
Wszystkie rozsądne podpisać warunki.
Tymczasem, pani, racz przyjąć gościnność,
Którą mój honor, bez krzywdy honoru,
Twojej godności może ofiarować.
Bram mych, księżniczko, nie możesz przestąpić,
Ale tu znajdziesz tak szczere przyjęcie,
Iż powiesz, że w mem sercu masz przytułek,
Którego pałac mój dać nie był w stanie.
Na dniu jutrzejszym odwiedzim cię znowu.
Księżnicz.  Niech towarzyszem twoim pokój będzie!
Król.  A twe życzenia niech się spełnią wszędzie!

(Wychodzi Król z Orszakiem).

Biron  (do Rozaliny). Mojemu sercu polecę cię, pani.
Rozalina.  O, pokaż, proszę, chciałabym je widzieć.
Biron.  Ach, gdyś mogła jęki jego słyszeć!
Rozalina.  Szaleniec chory?
Biron.  Tak, chory na serce.
Rozalina.  Na serce doktor krwi puszczenie radzi.
Biron.  Czy mu to ulży?
Rozalina.  Próba nie zawadzi.
Biron.  Niech więc twe oczy będą mi lancetem.
Rozalina.  Zrób lepiej, moim posłuż się sztyletem.
Biron.  Żyj długo, pani!
Rozalina.  Ty żyj krótko, panie!
Biron.  Na dzięki czasu mi dzisiaj nie stanie (oddala się).
Dumain  (do Boyeta). Przebacz mi, proszę, co to jest za dama?
Boyet.  To Rozalina, dziedziczka Alençon.