Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IL


X.

Słówko jeszcze o tłómaczach i tłómaczeniach Szekspira, o samem zadaniu przekładu poety, który — nie zapominajmy o tem — rozpoczął pisać w końcu szesnastego wieku; dzieli go od nas niemal trzy stulecia i niezmierna różnica ducha i obyczajów narodu, do którego należał.
To, cośmy tu powiedzieli, dostatecznem jest do okazania wielkich trudności, jakie tłómacz ma do zwalczenia. Teatr i społeczność, w której żył Szekspir, nawykła była do jędrnego języka, do wyrażeń dobitnych, do pewnej rubaszności, która nawet na dworze królewskim uchodziła. Prawda, że piękne panie do teatrów przychodziły zamaskowane, ale i odkrywszy twarz, nie rumieniły się na lada śmielsze słówko, a Szekspir w dramatach historycznych najpoważniejszym niewiastom kładzie w usta wyrazy, jakich dziś nikt w lepszem nie posłyszy towarzystwie. Cóż dopiero mówić o karczemnej gawiedzi i ciurach wojskowych, gdy się zejdą Falstaff, Pistol, gosposia i ich przyjaciele? Drapieżne te wyrażenia, które dziś uszy nasze rażą, stanowią charakterystykę wieku i poety. Łagodzić i przerabiać Szekspira, byłoby to chcieć z niego stworzyć coś nowego, innego, ale niepodobnego wcale do szlachetki z nad Avonu, który rzeczy po imieniu nawykł nazywać.
Wiek nasz, tak wprawny do eufemizmów i omówień, choć przez to wcale cnotliwszym nie jest, częstokroć więcej mieści trucizny w perfumowanych swych słówkach, na pozór niewinnych, niż owe barbarzyńskie wieki w swych cynicznych wyrażeniach. Nie należy się więc tem zrażać do poety, iż wiekowi swojemu właściwym mówi językiem, który tłómacz wiernie powtórzyć jest zmuszonym. Obok tych szorstkich i dzikich wyrażeń, mieszczą się najcudniejszej poezyi kwiaty, ale ich oderwać nie można od gruntu, na którym wyrosły, od bujnej roślinności, jaka je otacza. Wszystko to razem stanowi całość nierozerwaną. Szekspir w przekładzie musi być takim, jakim jest w oryginale; oddanie jego ducha zawisło od zachowania mu tej zewnętrznej jego szaty. O dramatach tych powiedzieć można, co wyrzeczono o sławnym zakonie: Sint ut sunt, aut non sint. Lepiej nie tłómaczyć ich, niż poważyć się przerabiać.