Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   21   —

Żaden nie zgadnie młodzieniec:
Bo zawsze bladość, zawsze rumieniec
Jasne oblicze jej stroi.

Niebezpieczne to, panie, wiersze dla białego i czerwonego koloru.
Armado.  Czy nie przypominasz sobie, mój paziu, ballady o królu i żebraczce?
Ćma.  Świat dopuścił się podobnej ballady, jest temu lat trzysta, ale nie sądzę, żeby ją teraz znaleźć gdzie można było; zresztą, gdyby się nawet i znalazła, na nicby się nie przydała ani treścią, ani nutą.
Armado.  Dołożę starania, żeby ten przedmiot traktowany był na nowo; będzie to dla mnie potężny przykład na obronę mojego błędu. Kocham wieśniaczkę, paziu, którą schwytałem w parku z tem rozumnem bydlęciem Łepakiem. Zasłużyła —
Ćma  (na str.). Na chłostę i na lepszego niż mój pan, kochanka.
Armado.  Śpiewaj mi, paziu; duch mój omdlewa z miłości.
Ćma.  Dziwi mnie to nie pomału, gdy w sercu nosisz tak lekką dziewkę.
Armado.  Śpiewaj, powtarzam!
Ćma.  Poczekaj, panie, aż ludzie ci przejdą.

(Wchodzą: Tępak, Łepak i Żakienetta).

Tępak.  Książę poleca ci, panie, abyś trzymał Łepaka pod dobrą strażą, nie dozwalał mu ani uciechy, ani pokuty, a trzy razy na tydzień pościć kazał. Co do tej panienki, polecono mi w parku ją trzymać jako mleczarkę. Żegnam cię, panie.
Armado.  Zdradzam się rumieńcem. — Dziewczyno!
Żakien.  Kawalerze!
Armado.  Odwiedzę cię w altanie.
Żakien.  Jak się zdarzy.
Armado.  Znam miejsce.
Zakien.  Chryste, jaki z was mędrek!
Armado.  Opowiem ci cuda.
Żakien.  Z taką facyatą?
Armado.  Kocham cię.
Żakien.  Nie pierwszyzna mi to słyszeć.