Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   249   —

Autol.  Panie, czy to naprawdę? (Na str.) Wącham w tem jakiś figiel.
Floryzel.  Proszę cię, spiesz się tylko.
Autol.  Prawda, że dostałem zadatek, ale sumienie mi go przyjąć zabrania.
Kamillo.  Spiesz się, odpinaj.

(Floryzel i Autolikus zmieniają, odzież).

Szczęśliwa pani, niech się me proroctwo
Spełni na tobie! — Teraz, spiesz na stronę,
Zapuść na czoło kapelusz kochanka,
I twarz zamaskuj, zmień całe ubranie,
O ile możesz, przekształć całą postać,
Ażebyś mogła wśród ciekawych oczu,
Które, jak myślę, kroki twoje śledzą,
Wejść niepoznana na pokład okrętu.
Perdyta.  Sztuka, jak widzę, tak jest ułożona,
Że i ja także rolę grać w niej muszę.
Kamillo.  Niema lekarstwa. — Czyście już gotowi?
Floryzel.  Gdyby mnie własny ojciec teraz spotkał,
Nigdy mnie swoim nie nazwałby synem.
Kamillo.  Bez kapelusza musisz teraz zostać.
Spieszmy się, pani. — Bądź zdrów, przyjacielu.
Autol.  Żegnam cię, panie.
Floryzel.  Droga Perdyto, cośmy zapomnieli!
Proszę cię, słowo (Rozmawiają na stronie).
Kamillo  (na str.). Pierwszym moim krokiem
Będzie, królowi donieść o ucieczce,
O miejscu, w którem schronienia szukają;
Może go zdołam do pogoni skłonić,
Moją Sycylię zobaczę z nim razem,
Do której ciągle jak kobieta wzdycham.
Floryzel.  Wiedź nas fortuno! Kamillo, spieszymy
Nad brzegi morza.
Kamillo.  Im prędzej, tem lepiej

(Wychodzą: Floryzel, Perdyta i Kamillo).

Autol.  Rozumiem sprawę; słyszę ją. Rzezimieszek musi mieć otwarte ucho, bystre oko i wprawną rękę, dobry nos także nie jest zanadto do wywietrzenia roboty dla