Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   218   —

Szlachetne jego zbyt dotknęłam serce:
Co nad ratunek, niech będzie nad smutek.
Niech słowa moje żalów twych nie budzą,
Lecz raczej, królu, niech kara mnie dotknie,
Ze przypominam, co zapomnieć trzeba.
O, przebacz, panie, szalonej kobiecie!
Me przywiązanie do twojej królowej —
Znowu szaleję, nie wspomnę jej więcej,
Ni o królowej, ni o dzieciach twoich,
Ani o mężu moim wspomnę więcej,
Choć i on zginął. Pociesz się ty, królu,
A ja zamilknę.
Leontes.  Dobrześ mówiła, gdy mówiłaś prawdę;
Nad twoją litość przenoszę wyrzuty.
Prowadź mnie teraz do ciała królowej
I mego syna; jeden grób je zamknie,
A na grobowcu, dla wiecznej mej hańby,
Przyczynę zgonu ich wypisać każę:
Co dzień odwiedzę grobu ich kaplicę,
Płakać nad niemi pociechą mi będzie.
Póki natura woli mej dotrzyma,
Świętym do tego zwięzuję się ślubem.
Prowadź mnie teraz do moich boleści. (Wychodzą).


SCENA III.
Czechy. — Pusta okolica nad morzem.
(Antygon z Dziecięciem i Majtek).

Antygon.  Więc jesteś pewny, że okręt nasz przybił
Do pustyń czeskich?
Majtek.  Jestem pewny, panie,
Lękam się tylko, by nie w złą godzinę.
Burzą nam grozi rozdąsane niebo,
Jakby nas chciało za czyn nasz ukarać.
Antygon.  Niechaj się stanie święta jego wola!
Powróć do statku i daj nań baczenie;
Ja też powrócę za niedługą chwilę.