Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   212   —

Że ma niewinność twarz oskarżycieli
Wstydem oblecze, a przed cierpliwością
Tyrania zblednie. — Królu, wiesz najlepiej,
(Choć niewiadomość udawać chcesz teraz)
Że przeszłe życie moje było czyste,
Tak czyste, szczere, jak dziś me nieszczęścia,
A równych nieszczęść nie znajdziesz w powieściach
Zmyślonych, żeby rozrzewnić słuchacza.
Patrzcie, spólniczka królewskiego łoża,
Spólniczka tronu i córka królewska,
Matka książęcia pełnego nadziei,
Dziś się rozprawiam o życie i honor
W obliczu wszystkich, co mnie słuchać raczą.
Me życie cenię jak moje boleści —
Skończyć je pragnę — lecz czysty mój honor,
Ten z przodków biorę, i dzieciom go winnam,
I tego bronię. Niech twoje sumienie
Świadczy mi, królu, czy nim Polixenes
Na dwór twój przybył, czy twojej miłości
Godną nie byłam? Od jego przybycia
Jakimże krokiem niebacznym, występnym
Zarzut ściągnęłam? Jeśli przekroczyłam
Na jedną jotę granice honoru
Czynem, lub wolą, lub myśli skłonnością,
Najbliżsi krewni moi niech nie mają
Nic dla mogiły mojej prócz pogardy!
Leontes.  Jeszczem nie słyszał, by zbrodniom podobnym
Na bezczelności zaprzeczenia brakło,
Kiedy jej dosyć było do spełnienia.
Hermiona.  W słowach twych, królu, niemało jest prawdy,
Ale ich do mnie stosować nie możesz.
Leontes.  Bo wyznać nie chcesz.
Hermiona.  Wyznać nie powinnam
Niepopełnionych grzechów, za me grzechy.
Wyznaję: króla, z którym mnie oskarżasz,
Kochałam, bo to honorem zasłużył,
Miłością, jaka przystała kobiecie
Mojej godności, miłością nie inną