Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   202   —

Jeżeli słodycz z moich ust wypłynie,
Niech mi na zawsze język skamienieje,
Mojej krwiookiej wściekłości tłómaczem
Nie będzie więcej! Proszę cię, Emilio,
Oświadcz królowej moje posłuszeństwo;
Jeśli mi zechce niemowlę powierzyć,
Ja je poniosę przed królewskie oczy,
I głośnym jego będę tam obrońcą.
Widok dziecięcia może zmiękczy serce:
Nie raz milczenie czystej niewinności
Było silniejsze od głośnej wymowy.
Emilia.  Szlachetna pani, honor twój i dobroć
Tak są widoczne, że twe przedsięwzięcie
Musi szczęśliwy uwieńczyć dziś skutek.
Nikt ci w przymiotach nie wyrówna, pani,
Do tak wielkiego potrzebnych poselstwa.
Racz wejść na chwilę do przyległej sali,
A ja królowej myśl twoją przełożę.
Dziś o podobnym marzyła projekcie,
Lecz przez obawę odmowy, nie śmiała
Żadnego z dworzan prośbą swoją kusić.
Paulina.  Powiedz Emilio, że ust nie oszczędzę,
A jeśli tyle znajdę w nich wymowy,
Ile odwagi w piersiach moich czuję,
Niech o szczęśliwym skutku nie rozpacza.
Emilia.  Niech za to, pani, Bóg ci błogosławi!
Wejdź do tej sali; biegnę do królowej.
Dozorca.  Jeśli królowa zechce oddać dziecię,
Sam nie wiem, jaka czeka na mnie kara,
Gdy je wypuszczę bez upoważnienia.
Paulina.  O, co do tego, dobrej bądź otuchy.
Łona jej było niemowlę to więźniem,
Matki natury działaniem i prawem
Wyszło na wolność i na światło dzienne,
Nie było cząstką gniewu królewskiego,
Nie ma udziału w występku królowej,
Jeśli jest jaki.
Dozorca.  Wierzę ci, o pani.