Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   70   —

Lecz, żeby stratę bolesną osłodzić,
Nie mam, o królu, na moje rozkazy
Środków, co tobie pociechę przyniosą;
Bo ja jedyną córką utraciłem.
Alonso.  Córkę? O nieba! gdyby teraz żyli,
Król i królowa, w pięknym Neapolu!
O gdyby żyli! Jak chętniebym złożył
Stare me kości na łożu błotnistem,
Na którem teraz mój syn śpi kochany!
Lecz powiedz, kiedy utraciłeś córkę?
Prospero.  W ostatniej burzy. — Widzę, ci panowie
Tak są spotkaniem naszem odurzeni,
Że wszystek rozum w głowach się im mąci;
W swoich ócz nie chcą świadectwo uwierzyć,
I dźwięk słów własnych za złudzenie biorą.
Lecz cobądźkolwiek zmysły wam zmieszało,
Nie wątpcie, proszę, że jestem Prospero,
Z Medyolanu wypędzony książę,
Przygnany cudem na wyspy tej pana,
Na której brzegach okręt się wasz rozbił.
Lecz dosyć na tem, za długa to powieść,
Abym ją zaraz, przy pierwszem spotkaniu,
Śniadając spoinie, zdołał rozpowiedzieć. —
Witam cię, królu! Mym dworem ta cela:
Sług tam niewiele, a na mojej wyspie
Niema poddanych. Królu, zajrzej, proszę.
Skoro mi moje powróciłeś księstwo,
I ja ci równym chcę odpłacić skarbem,
Cud chcę pokazać, który cię pocieszy,
Jak mnie pocieszył zwrot mojego księstwa.

(Otwiera się cela; widać w głębi Ferdynanda i Mirandę grających w szachy).

Miranda.  Zda mi się, panie, że mnie oszukujesz.
Ferd.  Nie, moja droga, tegobym nie zrobił
Za świata skarby.
Miranda.  Nie będę się skarżyć,
Choćbyśmy grali o dwadzieścia królestw,
A ty wygranej oszukaństwem szukał.