Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   23   —

Hej, niewolniku!
Kaliban  (za sceną).Nie brak w domu drzewa.
Prospero.  Wyjdź tu, powtarzam; jest inna robota.
Wyjdź, ciężki żółwiu! Wyjdź mi tu natychmiast!

(Wchodzi Aryel w postaci nimfy wodnej).

Piękne zjawisko! Lotny Aryelu,
Słuchaj, coć powiem (mówi mu do ucha).
Aryel.  Stanie się, jak pragniesz.

(Wychodzi).

Prospero.  Ty niewolniku, przez samego dyabła
Na twej złej maci poczęty, wyjdź prędzej!
Kaliban  (wchodząc). Rosa trująca, jak ta, co ją matka
Z gnijących bagien kruczem miotła piórem.
Niech spadnie na was! złe wiatry wrzodami
Niech was owieją!
Prospero.  Na słów tych zapłatę
Tej nocy pewnych spodziewaj się kurczów,
Tej nocy kolka oddech ci zatrzyma,
I jeże całą noc pracować będą,
A od ich kolców tak będziesz pokłuty,
Jak dzienie plastru, a każde ukłucie
Sroższe od pszczoły, co je ulepiła.
Kaliban.  Jeść przecie muszę. Wyspa ta jest moją
Po mojej matce; ty mi ją wydarłeś.
Kiedyś tu przybył, jakżeś mi pochlebiał,
Szanował, dawał wodę z jagodami,
Ty mnie uczyłeś, jak trzeba nazywać
I wielkie światło i małe światełko,
Które się palą we dnie lub śród nocy.
A jam cię kochał; ja ci pokazałem
Źródła wód świeżych, bagna, grunt jałowy,
Grunt urodzajny; niech przepadnę za to!
Czary mej matki, żaby, nietoperze,
Wszelkie robactwo niechaj was obsiądzie!
Jestem jedynym waszym niewolnikiem,
Ja, co przód byłem własnym moim królem.
Na chlew tę twardą daliście mi skałę,
A resztę wyspy na własność zabrali.