Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   251   —

Boga, błazenku, nie jestem szalony“. A to, czy pamiętasz: „Dziwię się, pani, że cię tak jałowy hultaj może bawić; byłeś mu śmiechem nie dodała okazyi, zakneblowałbym mu gębę“. A tak, tocząc się, koło fortuny przytoczyło nam zemstę.
Malwolio.  Potrafię jeszcze zemścić się na całej waszej bandzie.

(Wychodzi).

Oliwia.  Wyznaję, słuszny ma urazy powód.
Książę.  Zróbmy, co można, by go udobruchać.
O kapitanie nic nam nie powiedział;
Gdy to wyjaśni, a błogi dzień przyjdzie,
Ślub uroczysty dusz związek potwierdzi;
Tymczasem, siostro, przy tobie zostaniem.
Idźmy, Cezaryo, bo jesteś Cezaryo,
Dopóki rolę męża tu odgrywasz;
Zostań kobietą, wdziej suknię godową,
Będziesz Orsyna żoną i królową. (Wychodzą).

Pieśń.

Pajac.  Bo kiedym ja jeszcze dzieciątkiem był małem,
Hej dana! czy deszcze czy wiatry,
Bawiłem się wszystkiem, z wszystkiego się śmiałem,
Bo deszcz, oj! deszcz leje się co dzień.

A kiedy z chłopięcia urosłem w młodzika,
Hej dana! czy deszcze czy wiatry,
Na widok złodzieja, drzwi każdy zamyka,
Bo deszcz, oj! deszcz leje się co dzień.

A kiedym wziął żonę. przez wielki gniew Boży,
Hej dana! czy deszcze czy wiatry,
Co wprzódy źle było, to stało się gorzej.
Bo deszcz, oj! deszcz leje się co dzień.

A kiedy do łóżka iść miałem w noc ciemną,
Hej dana! czy deszcze czy słoty,
Jak fryga się wszystko kręciło przede mną,
Bo deszcz, oj! deszcz leje się co dzień.