Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   143   —

Benedyk.  Przysięgam na mój oręż, że mnie kochasz, a kto powie, że ja cię nie kocham, tego przymuszę, aby oręż mój połknął!
Beatryx.  Czy tylko czasem nie połkniesz twojej przysięgi?
Benedyk.  Nikt jeszcze nie uwarzył potrzebnego na to sosu. Przysięgam, że cię kocham.
Beatryx.  Niech mi więc Bóg odpuści!
Benedyk.  Jaki grzech, słodka Beatryx?
Beatryx.  Przerwałeś mi w samą porę; właśnie miałam wyznać, że cię kocham.
Benedyk.  Więc wyznaj z całego serca.
Beatryx.  Tak, kocham cię całem sercem, że mi nie zostało serca do wyznania.
Benedyk.  Droga Beatryx, każ mi, żebym co zrobił dla twojej miłości.
Beatryx.  Zabij Klaudya!
Benedyk.  O, nie! za skarby całego świata!
Beatryx.  Zabiłeś mnie, odmawiając. Bądź zdrów!
Benedyk.  Zaczekaj chwilę, słodka Beatryx!
Beatryx.  Odeszłam, choć tu jestem. Niema w tobie odrobiny miłości. Nie, proszę cię, pozwól mi odejść.
Benedyk.  Beatryx!
Beatryx.  Puść mnie!
Benedyk.  Bądźmy wprzód przyjaciółmi.
Beatryx.  Łatwiej ci znaleźć serce, żeby być moim przyjacielem, niż żeby walczyć z moim nieprzyjacielem.
Benedyk.  Alboż Klaudyo jest twoim nieprzyjacielem?
Beatryx.  Alboż Klaudyo nie pokazał się ostatnim nędznikiem, on, który spotwarzył, odrzucił, osławił moją krewną? O, gdybym była mężczyzną! — Jakto? ściskać jej rękę aż do chwili oddania ręki, a potem oskarżyć ją publicznie, spotwarzać bezczelnie z nieubłaganą mściwością! O, Boże, gdybym była mężczyzną! Na rynku pożarłabym jego serce.
Benedyk.  Słuchaj mnie, Beatryx —
Beatryx.  Przez okno swej komnaty rozmawiała z mężczyzną? Śliczna mi powieść!
Benedyk.  Zważ tylko, Beatryx —