Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   137   —

Don Juan.  Słyszysz na jawie, słyszysz tylko prawdę.
Benedyk.  To nie wygląda na ślub.
Hero.  Nie, o Boże!
Klaudyo.  Mów, Leonato, czy stoję przy tobie?
Czy to jest książę? czy to brat książęcy?
To Hero? Oczy nasze czy są nasze?
Leonato.  Tak jest, jak mówisz, lecz co stąd wypada?
Klaudyo.  Jedno pytanie pozwól córce zrobić,
A mocą twojej ojcowskiej powagi
Rozkaż jej szczerą dać na nie odpowiedź.
Leonato.  Odpowiedz szczerze, jak mi córką jesteś!
Hero.  O, wielki Boże, bądź moją pomocą!
Jakież mi, hrabio, zadać chcesz pytanie?
Klaudyo.  Odpowiedz szczerze, jakie twoje imię?
Hero.  Me imię Hero; kto je może splamić
Słusznym zarzutem?
Klaudyo.  Kto? ty sama Hero;
Tak, Hero może cnotę Hero splamić.
Kto jest ten człowiek, z którym przeszłej nocy,
Około pierwszej, z okna rozmawiałaś?
Odpowiedz teraz, jeśliś jest dziewicą.
Hero.  O tej godzinie nie mówiłam z nikim.
Don Pedro.  Własnem wyznaniem nie jesteś dziewicą.
Bolesnej prawdy słuchaj Leonato:
Ja, brat mój i ten pokrzywdzony hrabia,
My trzej, na honor, widzieli, słyszeli,
Jak rozmawiała przez okno z nędznikiem,
Który sam później, bezczelny rozpustnik,
Sam rozpowiadał występne spotkania
Po tysiąc razy w jej miane komnacie.
Don Juan.  Wstyd mówić o tem i wstyd nawet wspomnieć,
W słowach języka niema dość czystości,
Żeby je można bez grzechu wymawiać.
Piękna panienko, żal mi cię prawdziwie,
I żal mi twojej występnej rozpusty.
Klaudyo.  O! Hero, Hero! O, czemżebyś była,
Gdyby połowa twarzy twojej wdzięków
Zdobiła myśli twoje i uczucia!