Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Choćby cię wszyscy oczyma mierzyli,
Gorzej od niego nikt się nie omyli.
Teraz do trzody!

(Wychodzą: Rozalinda, Celia i Koryn).

Febe.  Dziś, zmarły pasterzu,
Słowa twe w całem pojmuję znaczeniu:
„Nie kochał ten, co w pierwszem nie kochał spojrzeniu“[1].
Sylwiusz.  O, słodka Febe!
Febe.  Co chcesz mi powiedzieć?
Sylwiusz.  Febe, miej trochę litości nade mną!
Febe.  Żal mi cię, wierzaj, dobry Sylwiuszu.
Sylwiusz.  Gdzie żal się znalazł, pociecha się znajdzie.
Jeśli żal czujesz dla mych trosk miłości,
Daj mi twą miłość, a razem przepadną
Żal twój, me troski.
Febe.  Więc ci miłość daję;
Cóż więcej mogę dla bliźniego zrobić?
Sylwiusz.  Chciałbym cię dostać.
Febe.  To grzech jest łakomstwa.
Był czas, żem czuła ku tobie nienawiść,
A choć i teraz nie kocham cię wcale,
Twe towarzystwo, nieznośne mi dawniej,
Dziś mogę ścierpieć, skoro o miłości;!-
Umiesz tak piękne opowiadać rzeczy.
Może czasami posłużę się tobą;
Ale na inną nie rachuj zapłatę,
Jak na pociechę, że mi służyć możesz.
Sylwiusz.  Tak święta, tak jest czysta moja miłość,
Ja tak ubogi w urodę i wdzięki,
Że zbierać kłosy poronione w polu,
Po szczęsnym plonu całego żniwiarzu,
Jeszcze bogatem żniwem mi się wyda.
O, ja szczęśliwe żyć będę miesiące
Na jednym twoim zgubionym uśmiechu!
Febe.  Czy znasz młodzieńca, który mówił ze mną?

  1. Wiersz ten jest wyjęty z poematu Hero i Leander, napisanego przez Marlowe’a.