Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   296   —

Choć fuka, wygnać nie pragnie cię dama,
Każda z nich bowiem szaleje, gdy sama.
Ust jej groźbami nie trwóż się daremno,
Jej Precz z mych oczu! znaczy Zostań ze mną.
Przed jej wdziękami pokornie bij czołem,
Choć będzie czarną, nazwij ją aniołem.
Mąż, co ma język, niewart zwać się mężem,
Gdy tym kobiety nie podbił orężem.
Książę.  Lecz jej rodzice rękę jej przyrzekli
Młodemu panu wysokiego rodu,
A pod tak czujną trzymana jest strażą,
Że w dzień nie można do niej się przybliżyć.
Walentyn.  Tobym próbował przybliżyć się w nocy.
Książę.  Drzwi jej zamknięte, a schowane klucze;
Któżby się do niej wśród nocy mógł dostać?
Walentyn.  A któż mu broni wkraść się przez jej okno?
Książę.  Na tak wysokiem komnata jest piętrze,
Mur tak spadzisty, że ktoby chciał spełnić
Zuchwały zamiar, życiemby przypłacił.
Walentyn.  Drabina zręcznie upleciona z sznurów,
Na silnej haków żelaznych kotwicy
Do nowej Hero pewną będzie drogą,
Byle się znalazł odważny Leander.
Książę.  Jeśliś twych przodków synem nieodrodnym,
Powiedz, gdzie taką znalazłbym drabinę.
Walentyn.  A kiedy, książę, użyćbyś jej pragnął?
Książę.  Jeszcze tej nocy, bo miłość, jak dziecko,
Czego zapragnie, chce natychmiast posiąść.
Walentyn.  Więc ci przyniosę drabinę o siódmej.
Książę.  Ale sam jeden chcę się do niej dostać;
Jakże najlepiej ponieść tam drabinę?
Walentyn.  Rzecz to tak lekka, że łatwo ją będzie
Pod lada płaszczem zanieść ci samemu.
Książę.  Czy twego płaszcza starczyłaby długość?
Walentyn.  Aż nadto.
Książę.  Pozwól, niechaj go przymierzę,
Abym podobny kazał sobie zrobić.
Walentyn.  Do takiej sprawy każdy płaszcz jest dobry.