bie dać pozór zasługi i zdurzyć ufność tego młodego rozpustnika hrabiego, popadłem w to niebezpieczeństwo. Ależ ktoby się był spodziewał zasadzki w miejscu, w którem mnie pojmano?
1 Żołn. Niema lekarstwa, kochanku, musisz zapłacić gardłem. Generał powiada, że człowiek, który tak zdradziecko wyjawił tajemnice swojej armii, a tak zjadliwe złożył zeznanie o ludziach wysoko poważanych, nie może się przydać światu na nic uczciwego. Musisz umrzeć. Dalej, oprawco, precz z jego głową!
Parolles. O, Boże! Daruj mi życie! lub pozwól mi przynajmniej na śmierć moją patrzeć!
1 Żołn. Zobaczysz ją i pożegnasz wszystkich twoich przyjaciół. (Odsłania mu oczy). Spójrz wokoło siebie; czy znasz tu kogo?
Bertram. Dzień dobry, szlachetny kapitanie.
2 Pan. Bóg z tobą, kapitanie Parolles.
1 Pan. Szczęść ci Boże, szlachetny kapitanie.
2 Pan. Kapitanie, jakie dajesz mi zlecenia do pana Lafeu? Jadę do Francyi.
1 Pan. Kapitanie, czy raczysz dać mi kopię twojego sonetu do Dyany w interesie hrabiego Roussillonu? Gdybym nie był tchórzem, zabrałbym ci go gwałtem. Lecz bądź zdrów! (Wychodzą: Bertram, Panowie i t. d.).
1 Żołn. Zginąłeś, kapitanie; została ci tylko szarfa ze swoim węzełkiem.
Parolles. Kto oprze się spiskom?
1 Żołn. Jeżeli ci się uda znaleźć ziemię, w której żyją kobiety tak jak ty teraz zawstydzone, możesz tam zostać szczepem narodu bezczelników. Żegnam cię, kapitanie; i ja do Francyi śpieszę; będziemy tam mówić o tobie (wychodzi).
Parolles. Dzięki wam jednak! Gdybym w moich piersiach
Wielkie miał serce, pękłoby mi teraz.
Od dzisiaj nie chcę już być kapitanem,
Ale jeść będę i pić i spać smaczno,
Jak najdzielniejszy kapitan na ziemi.
Od dziś zaczynam żyć z tego, czem jestem.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/244
Wygląd
Ta strona została przepisana.