Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bertram.  Nie, nie, wstrzymaj rękę na chwilę, choć wiem, że głowa jego należy się pierwszej dachówce, która spadnie na ulicę.
1 Żołn.  Dobrze. „Czy kapitan ten znajduje się teraz w obozie florenckim?“
Parolles.  O ile wiem, znajduje się tam ze swojemi wszami.
1 Pan.  Nie poglądaj tak na mnie, panie hrabio, przyjdzie kolej i na ciebie.
1 Żołn.  „Jakie jego poważanie przy książęcej osobie“.
Parolles.  Książę wie o nim tyle tylko, że to biedny oficer z mojej komendy; pisał nawet do mnie przed kilku dniami, żebym go z mojej kompanii wypędził. Jeśli się nie mylę, mam list ten w kieszeni.
1 Żołn.  Poszukamy.
Parolles.  Zresztą, nie jestem pewny; albo mam w kieszeni albo wciągnąłem go do pliki innych listów książęcych w moim namiocie.
1 Żołn.  Mam go, mam go! Mam tu jakieś pismo; czy ci je odczytać?
Parolles.  Nie wiem, czy to list książęcy, czy co innego.
Bertram.  Nasz tłómacz doskonale gra swoją rolę.
1 Pan.  Wybornie.
1 Żołn.  (czyta). „Dyano, hrabia dudek choć wypchany złotem“ —
Parolles.  To nie list książęcy ale ostrzeżenie do uczciwej florenckiej dziewczyny, nazwiskiem Dyana, aby się miała na baczności od ponęt pewnego hrabi Roussillonu, postrzelonego młokosa, ale okrutnie jurnej sztuki. Proszę cię, włóż nazad pismo do kieszeni.
1 Żołn.  Nie, nie, z twojem pozwoleniem odczytamy je wprzódy.
Parolles.  Oświadczam uroczyście, że moje intencye względem dziewczyny były najuczciwsze, bo wiedziałem, że młody hrabia jest chłopak niebezpieczny i rozpustny, prawdziwy wieloryb na panieństwo, połykający narybek, jaki się trafi.
Bertram.  Co za hultaj na obie strony!
1 Żołn.  (czyta). „Bierz złoto, krzycz o więcej, dopóki nie syty;
Nie jego zwyczaj płacić za honor zużyty.
Tylko tam targ jest dobry, gdzie się widzisz z złotem;