strą waszej. Błyszczące i jasne brzeszczoty, jednem słowem stal hartowna. Znajdziecie tam w pułku Spinii niejakiego kapitana Spurio, z szeroką szramą, tem wojny znamieniem, tu, na lewym policzku; ta sama szabla tak go tam pokiereszowała; powiedzcie mu, że jeszcze żyję, a słuchajcie, co wam o mnie powie.
2 Pan. Nie zapomnimy twojego polecenia, szlachetny kapitanie.
Parolles. Niech wam Mars jak swoim czeladnikom sprzyja. (Wychodzą Panowie). Co zamierzasz zrobić, hrabio?
Bertram. Zostać. Król —
Parolles. Traktuj szlachetnych tych panów z większą trochę ceremonią; zamknąłeś się w zbyt ciasnych szrankach przy pożegnaniu; pokaż się dla nich wylańszym, bo oni stoją na samym czubie naszego wieku; chód ich, jedzenie, mowa, ruch ich każdy odbywa się pod wpływem najmodniejszej gwiazdy; choćby sam dyabeł prowadził taniec, należy iść w ślady takich jak oni ludzi. Spiesz za nimi i pożegnaj ich uprzejmiej.
Bertram. Usłucham twojej rady.
Parolles. Szanowni to towarzysze, a jak się zdaje, wyjdą kiedyś na barczystych rębaczy.
Lafeu (klęka). Mnie i poselstwu memu przebacz, królu!
Król. Wstań wprzódy, potem wysłucham twej prośby.
Lafeu. Więc teraz, królu, mąż stoi przed tobą,
Co przyniósł z sobą swoje przebaczenie.
Chciałbym cię widzieć, królu, na kolanach,
Widzieć przed sobą, żebyś na mój rozkaz
Wstać mógł tak czerstwo, jak ja teraz wstałem.
Król. I jabym pragnął, żeby ci potrzaskać
Czaszkę, a potem żądać przebaczenia.
Lafeu. Nie, nie, mój królu, słuchaj o co chodzi:
Czy chcesz do zdrowia z twojej przyjść niemocy?
Król. Nie.
Lafeu. Lis królewski nie chce jeść winogron?
Lecz, królu, będziesz jadł me winogrona,
Gdy lis królewski uszczknąć je potrafi.