Rozpusty plama ciało moje szpeci,
Zbrodnia bezwstydu we krwi mojej płynie;
Bo gdy mąż z żoną jedno tworzy ciało,
Z twych żył trucizna w me przecieka żyły,
Twoja niewiara niewierną mnie robi;
Lecz ty dochowaj przysiężonej wiary,
A wspólny honor zostanie bez skazy.
Ant. z Syr. Do mnie to mówisz, pani? Ja cię nie znam;
Dwie ledwo godzin, jak jestem w Efezie,
Tak miastu twemu, jak słowom twym obcy.
Próżno cię słucham i drapię się w głowę,
Jestem za głupi, by twą pojąć mowę.
Lucyana. Fe, bracie! Jaka zaszła w tobie zmiana?
Gdzieś się nauczył z żoną tak obchodzić?
Dromio z jej woli na obiad cię szukał.
Ant. z Syr. Dromio?
Drom. z S. Ja?
Adryana. Tak jest. Mówiłeś z powrotem,
Że cię wychłostał, a chłostając wołał,
Ze swego domu i żony swej nie zna.
Ant. z Syr. Czy ty masz jaką z tą szlachcianką zmowę?
Powiedz mi cele waszego układu.
Drom. z S. Ja, panie? W życiu mem jej nie widziałem.
Ant. z Syr. Kłamiesz, nędzniku! przed chwilą na rynku
To samo słowo w słowo mi mówiłeś.
Drom. z S. Jak żyję, panie, słów jej nie słyszałem.
Ant. z Syr. Skądżeby nasze wiedziała nazwiska?
Chyba przez jakie cudowne natchnienie.
Adryana. I nie masz wstydu z twoim niewolnikiem
Przeciwko własnej sprzysięgać się żonie?
Niech i tak będzie; to los jest mój twardy:
Ale do krzywdy nie przyrzucaj wzgardy.
Rób, co chcesz; wieczniem z tobą połączona:
Jak na wiąz ciska winograd ramiona.
Tak ja mą słabość twoją siłą wspieram,
Przez ciebie żyję i z tobą umieram.
Tylko mnie z tobą występnie rozdziela
Bluszcz przywłaszczyciel; pasożytne ziela
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/126
Ta strona została przepisana.