A zagrożona równem przeciwieństwem,
Może cierpliwość zwałabyś szaleństwem.
Lucyana. Wezmę więc męża, chociażby na próbę.
Lecz otóż Dromio, znalazł pewno zgubę.
Adryana. Czy pan twój wraca, choć leniwą nogą?
Drom. z Ef. Nie wiem, czy leniwą ma nogę, ale wiem, że nie leniwe ma ręce, a to moje uszy poświadczą.
Adryana. Czy z nim mówiłeś? Co robi? Co myśli?
Drom. z Ef. Wypisał na moich uszach swoje czyny i myśli. Przeklęta ręka! Aż mi się ciemno zrobiło.
Lucyana. Jakto? Czy się tłómaczył tak ciemno, że nie mogłeś myśli jego zrozumieć?
Drom. z Ef. O! nie, palnął tak dobitnie, że mi świeczki w oczach stanęły, dopiero później zrobiło mi się ciemno.
Adryana. Lecz powiedz, proszę, czy wraca do domu? Wielkie jak widzę, pokazuje dla żony względy.
Drom. z Ef. Pan mój szaleje, jak dyabeł rogaty.
Adryana. Co mówisz, łotrze, o rogatym dyable?
Drom. z Ef. Nie chcę powiedzieć, że pan rogi nosi,
Lecz że szaleje, jak dyabeł rogaty.
Kiedy ja mówię, by na obiad spieszył,
On mnie o tysiąc swych pyta czerwieńców.
„Na obiad“, mówię. „Złoto me!“ odrzeknie.
„Pieczeń się pali!“ „Złoto me!“, odrzeknie.
„Czy chcesz pan wrócić?“ „Złoto me!“ odrzeknie,
„Gdzie są czerwieńce, którem dał ci łotrze?“
„Prosię spalone“. „Złoto me!“, odrzeknie.
„Pani ma — “ mówię; „idź z panią do dyabła,
Nie znam twej pani i drwię z twojej pani“.
Lucyana. Któżto tak mówi?
Drom. z Ef. To pan mój tak mówi,
„Nie znam“, pan mówi, „żony, domu, pani“.
I tak poselstwo, com niósł na języku,
Na moim grzbiecie przynoszę do domu,
Bo na konkluzyę porządnie mnie zczesał.
Adryana. Wracaj, a pana przyprowadź do domu.
Drom. z Ef. Tak, lub do domu nowe przynieś cięgi.