Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potrafim chociaż tyle ją ukoić,
Że ją od głośnych wstrzymamy lamentów.
Idźmy, z przepychem, jaki pośpiech zdarzy,
Niespodziewanych dopełnić obrzędów.

(Wychodzą wszyscy prócz Bękarta; obywatele oddalają się z murów).

Bękart.  Zgoda, królowie, świat, wszystko szalone!
Jan, by dziedzictwo zabrać Arturowi.
Część posiadłości chętnie odstępuje;
Filip, któremu zbroję własną ręką
Wdziało sumienie, który miecza dobył,
Jak boży żołnierz, w sprawie pokrzywdzonych,
Dał się uwikłać, gdy mu słowo szepnął
Ten zdań odmieniacz, chytry dyabeł, rajfur,
Który kark skręcał zawsze honorowi,
Łamał przysięgi i ciągnął za sobą
Królów, żebraków, starców i młokosów;
Dziewce, co niema prócz swego dziewictwa
Nic do stracenia, dziewictwo to kradnie
Ten gładkolicy szlachcic: własna korzyść,
Własny interes, ku nim świat się chyli.
Świat ten się kiedyś dobrze równoważył,
Po równym gruncie spokojnie się toczył,
Aż na pochyłość interesu wkroczył.
One to z pierwszej odbiły go drogi,
Przez nią o pierwszym zapomniał swym celu.
Ten to sam rajfur, ten sam wiarołomca,
Interes, zmiennej Francyi olśnił oczy,
Od zamierzonych odwrócił ją celów,
I wojnę w świętej rozpoczętą sprawie
Skończył pokojem zawartym nikczemnie.
Ja sam, dlaczegóż interes tak smagam?
Nie raczył dotąd umizgnąć się do mnie.
Nie ja z pogardą rękę bym mu zamknął,
Gdyby w nią złote swe anioły[1] wciskał;
Ale tej ręki nie pokusił jeszcze.
Jak żebrak przeciw bogaczom powstaję,

  1. Anioł, złota moneta, na której był wizerunek Archanioła Michała.